The Symbolic Species
[Wywiad został przeprowadzony w roku 2004 i pierwotny opublikowany w portalu kognitywistyka.net]
Profesor Terrence W. Deacon jest neurobiologiem, ewolucjonistą i antropologiem. Tytuł doktora Antropologii Biologicznej otrzymał w 1984 r na uniwersytecie Harvarda, gdzie pracował przez kolejnych 8 lat. W 1992 przeniósł się na uniwersytet w Bostonie, a w 2002 – na Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley, gdzie obecnie związany jest z Wydziałem Antropologii oraz Instytutem Nauk o Mózgu im. Helen Wills. W centrum jego zainteresowań jest problem ewolucyjnych początków ludzkiego języka, a efekty swych badań w tej dziedzinie Terrence Deacon zawarł w wydanej w 1997r książce The Symbolic Species. W pracy tej Deacon podkreśla unikalność języka w przyrodzie – brak ‘drabiny’ prostszych języków zwierząt – i broni pozycji, wg której fundamentalną barierą jest trudność w opanowaniu niezbędnego dla języka odniesienia symbolicznego. Semiotyczna część pracy Deacona bazuje (jakkolwiek dość luźno) na klasycznej teorii C.S. Peirce’a, natomiast kolejne rozdziały rozważają neurologiczne i ewolucyjne implikacje przetwarzania symboli w mózgu. Deacon widzi proces powstawania języka jako koewolucję, w ramach której struktury języka ‘dopasowują się’ do ‘zastanych’ struktur mózgu, a jednocześnie mózg podlega presji selekcyjnej w kierunku coraz sprawniejszego posługiwania się symbolami (zwłaszcza rozwój kory przedczołowej). „The Symbolic Species” z miejsca stała się klasyczną pozycją w dziedzinie ewolucji języka.
[Sławomir Wacewicz] Do you think we owe “Symbolic Species” to Hoover, the Talking Seal?
[Sławomir Wacewicz] Czy “The Symbolic Species” zawdzięczamy Hooverowi, czyli Foce, Która Mówiła[1]?
Hoover was only one of many influences on my thinking. The eight-year old child mentioned in my preface and my own friends’ and children’s naïve but challenging questions were also important outside influences. The implications of C. S., Perice’s semiotic theory were perhaps the first and most sustaining catalysts to my thinking about this topic, and I only scratched the surface in the book. Of course a fascination with brains language and evolution in general runs throughout. I have recently learned that Hoover’s brain still exists and that he has a grandson who supposedly also talks. We may not have heard the last word from Hoover after all.
Hoover był tylko jedną z wielu inspiracji. Inne istotne wpływy z zewnątrz to ośmiolatek, o którym wspomniałem we wstępie, a także naiwne, choć zmuszające do myślenia pytania moich dzieci i znajomych. Implikacje teorii semiotycznej C.S. Peirce’a były dla mnie pierwszym i najtrwalszym źródłem inspiracji w tym temacie; w książce udało mi się jedynie rozpocząć to zagadnienie. Oczywiście cały czas mej pracy towarzyszyła fascynacja mózgiem, językiem i ewolucją w ogóle. Ostatnio dowiedziałem się, że mózg Hoovera nadal istnieje oraz że ma on ‘wnuka’, który podobno także mówi. Może się okazać, że Hoover nie powiedział jeszcze ostatniego słowa…
[SW] These days, it looks like everyone has some idea how language began. Which of those stories do you like best, which do you consider absurd?
[SW] Wydaje się, że dziś każdy ma jakiś pomysł na to, jak powstał język. Które z tych historii najbardziej Panu pasują, a które uważa Pan za niedorzeczne?
It’s too easy to have “ideas” about language origins and incredibly hard to have clear ideas. This has made the whole subject a bit suspect from the beginning. I generally consider most of these “ideas” to be what I call “scenarios” – they are not theories in a scientific sense, but narratives that help us to visualize and organize our thoughts about this subject. In the popular science press scenarios are often confused with theories and often stand-in for theories when it is inappropriate. This is troublesome. But as a result many people boil the point of The Symbolic Species down to the scenario I offer in the first sections of chapter 12 (“Symbolic origins”) having to do with the role of symbolic mediation of social cooperation around reproductive access, offspring provisioning, paternity certainty, and cooperative scavenging of meat.
Zbyt łatwo dziś o ‘pomysły’ odnośnie początków języka, zaś niezwykle trudno o przejrzyste pomysły. To sprawia, że całe zagadnienie od początku wygląda na podejrzane. Uważam większość z tych ‘pomysłów’ za, jak je nazywam, ‘scenariusze’ – nie są one teoriami w sensie naukowym, lecz opowieściami, które pomagają nam unaocznić i poukładać nasze pojęcia w tej kwestii. W popularnej prasie naukowej scenariusze często mylone są z teoriami, a nawet zastępują je tam, gdzie nie powinny. Jest to powód do zmartwienia. Wiele osób utożsamia cały przekaz The Symbolic Species ze scenariuszem, który przestawiam w rozdziale XII („Symbolic origins”), traktującym o roli symbolicznej mediacji dla współpracy społecznej w zakresie dostępu do reprodukcji, zaopatrywania potomstwa, pewności ojcostwa oraz wspólnego pozyskiwania mięsa.
This scenario is hardly the point of the book and little rides on the scenario being accepted. Indeed I am infuriated by reviewers who reduce the argument to a language evolved for marriage argument. I do offer a scenario that is consistent with the theory and evidence I present in the rest of the book, but I don’t doubt that other senarios might be equally plausible and consistent. Scenarios are to this extent less than theories, but they are also dependent on theories and evidence to a greater or lesser degree, which is how they should be judged, and this includes my own scenario. I still stand by my argument – especially the negative arguments that frame the scenario (see below) – and it is for lack of such care in framing the problem that I find other scenarios that currently exist to be superficial. But – this is important – my scenario is NOT an origin of “language” scenario. It is as an origin of symbolic communication scenario (which led to the evolution of language via coevolution over a considerable subsequent geological epoch). I think it will take many more years to piece together the complex social and neural coevolutionary processes that were responsible for language in its present form. I offer only pointers about how to think about this process, and how not. There is in my opinion something confused about efforts to posit language origins as though it were some singular “event’ in human evolution.
Ten scenariusz i wymowa całej książki, to dwie różne sprawy; jest nieistotne, czy przyjmiemy lub odrzucimy ten scenariusz. Mam już szczerze dość recenzji, które sprowadzają całą moją argumentację do formy ‘język wyewoluował dla potrzeb małżeństwa’. Istotnie, proponuję scenariusz, który jest spójny z teorią i dowodami przedstawionymi w reszcie tekstu, jednak nie wątpię, iż inne scenariusze mogą być równie spójne i wiarygodne. Scenariuszom daleko jeszcze do teorii, choć w mniejszym lub większym stopniu opierają się na teoriach i dowodach, i w ten sposób podlegają ocenie – co dotyczy także mojego scenariusza. Nadal obstaję przy mojej argumentacji, zwłaszcza argumentacji negatywnej, która wyznacza pewne ramy scenariusza (zobacz niżej) – i właśnie brak dbałości o podobne obostrzenia jest powodem, dla którego uznaję inne pojawiające się obecnie scenariusze za powierzchowne. Jednak – to ważne – mój scenariusz NIE jest scenariuszem powstania języka; jest scenariuszem powstania komunikacji symbolicznej (która doprowadziła do wyewoluowania języka w drodze koewolucji poprzez okres całej następnej epoki geologicznej). Sądzę, że złożenie w całość skomplikowanego procesu koewolucji społecznej i neuronalnej, który doprowadził do języka w znanej nam obecnie formie, zajmie nam jeszcze wiele lat. Dostarczam jedynie wskazówek, w jaki sposób należy pojmować ten proces, a w jaki nie. Stawianie problemu pochodzenia języka jako jednorazowego ‘wydarzenia’ w historii ewolucji jest według mnie totalną pomyłką.
It is a misinterpretation of my book to treat it as an account of language origins in this larger sense. I was actually struggling with an evolutionary and neurological problem that is PRIOR to language. The whole point was to focus attention on symbolic processes as a more basic problem, than syntax or semantics, or universal grammar, in an effort to reground and recenter the debate. Only after we are clear about these semiotic and evolutionary issues can we hope to approach the language evolution mystery with any hope of success.
Błędem jest traktowanie mojej książki jako koncepcji powstania języka w jego obecnym kształcie. Tak naprawdę mierzyłem się ze zjawiskiem ewolucyjnym i neurologicznym POPRZEDZAJĄCYM język. Chodziło właśnie o skupienie uwagi na procesie symbolicznym jako problemie bardziej podstawowym niż składnia, semantyka, czy gramatyka uniwersalna, aby można było zmienić oblicze i punkt ciężkości debaty. Dopiero po uporaniu się z tymi zagadnieniami semiotycznymi i ewolucyjnymi mamy jakiekolwiek szanse na rozwikłanie tajemnicy ewolucji języka.
What I think is important about my scenario, compared to many others, is not what it claims but what it refuses to assume at the outset. Knowing the facility with which we can create stories to explain almost anything, I imposed certain restrictions on my search for a “likely story.” I began with a list of limiting caveats – the earliest symbolic communication was less efficient than then existing vocal communication, was vastly simpler (likely not vocal), was significantly harder to learn than today, tended to not get passed on reliably from generations to generation, was achieved at a significant cognitive cost (overcoming a working memory threshold), and so could NOT have replaced existing call and gesture systems by virtue of efficiency, robustness, expressivity, reliability, naturalness, flexibility, etc., – that would prevent me from falling into the trap of relying on hindsight tautologies, like assuming that language appeared fully formed, or that it was somehow “better” than existing communication systems. These don’t just limit the scenarios but also help explain why language is so idiosyncratic in evolutionary terms and why there isn’t a scala naturae of simpler languages in the rest of the animal world.
Tym, co według mnie w istotny sposób odróżnia mój scenariusz od wielu innych, jest nie to, co on twierdzi, ale to, co odrzuca na wstępie. Będąc świadomym łatwości, z którą znajdujemy wytłumaczenia dla praktycznie wszystkiego, narzuciłem sobie pewne ograniczenia w poszukiwaniu ‘prawdopodobnej historii’. Zacząłem od listy zastrzeżeń – najwcześniejsza komunikacja symboliczna była mniej wydajna od obecnie istniejącej komunikacji głosowej, była o wiele prostsza (bardzo możliwe, iż nie głosowa), znacznie trudniejsza do nauczenia niż obecnie, trudno przekazywalna z pokolenia na pokolenie, nabywana sporym kosztem poznawczym (przezwyciężenie progu pamięci roboczej), a także NIE mogła pojawić się w miejsce istniejących systemów zawołań i gestów ze względu na większą wydajność, solidność, ekspresywność, stabilność, naturalność, elastyczność, itd. – to wszystko miało zapobiec wpadnięciu w pułapkę tautologicznego patrzenia wstecz, czyli np. założeń, że język pojawił się od razu gotowy, lub też, że był w jakiś sposób ‘lepszy’, niż istniejące systemy komunikacji. Te rzeczy nie tylko ograniczają scenariusz, ale także pomagają wyjaśnić, dlaczego język jest tak wyjątkowy na ewolucyjnej scenie i dlaczego w świecie przyrody nie istnieje scala naturae prostszych form języka.
I refrained at the time from being more explicit about the later processes that led to the forms of modern language, but I have more recently begun to fill in these arguments in other papers. In general, I am mostly irritated by the failure of many of my colleagues to recognize the complexity of the coevolutionary problem and to continually propose simple single cause “solutions” to this most subtle biological problem. So, for example, I think that “50KY origins” scenarios border on religious miracle stories, especially those that predict that some special mutation (see below) made language possible. Suggestions that language suddenly “evolved” (simply “appeared”) are in my opinion even less than scenarios if there is no account of how it got there, why it has the form it has, and why we have the adaptations we have for it, except by appealing to the black box of mutation.
Pisząc książkę starałem się nie wchodzić w szczegóły późniejszych procesów, które doprowadziły do powstania nowoczesnych języków, jednak w ostatnich artykułach zacząłem dostarczać adekwatnych argumentów. Ogólnie rzecz biorąc, irytuje mnie, że wielu spośród moich kolegów nie dostrzega złożoności problemu koewolucji, stale proponując w zamian proste jednoprzyczynowe ‘rozwiązania’ tego niezwykle subtelnego problemu biologicznego. Tak więc uważam na przykład scenariusze „50KY”[2] za podobne do opowieści o cudach – zwłaszcza te, które uważają, że jakaś specjalna mutacja (zobacz niżej) legła u podstaw języka. Takie sugestie, jakoby język nagle ‘wyewoluował’ (po prostu ‘pojawił się’) to w mojej opinii jeszcze mniej niż scenariusze, jeżeli wszystkie wyjaśnienia – jak się pojawił, dlaczego ma taką a nie inną formę i dlaczego mamy takie a nie inne adaptacje – ma załatwić czarna skrzynka mutacji.
[SW] But is there still anything to argue about now that we’ve discovered the FOXP2 ‘language gene’? Some ‘Chomskyan’ mutation triggered the proper configuration and hey presto…
[SW] Ale czy nadal jest się o co spierać, skoro wykryliśmy ‘gen języka’ FOXP2? Jakaś mutacja po prostu uruchomiła właściwą konfigurację i język pojawił się jak królik z kapelusza…
Although it may lead to some interesting further links, it is my prediction that the FOXP2 language gene story will fizzle and fade. “Hey presto” is right. Of course there must be genetic correlates of our language predisposition (there’s no such thing as free lunch) but to pretend that one hopeful monster mutation turned a mute asymbolic ape into a talkative artist (as though turning on an electric light) is fantasy. And notice that FOXP2 is mostly associated with motoric correlates (where’s the UG?) and has its major anatomical impact in the basal telencephalon (not cerebral cortex) and even when damaged (e.g. in the KE family) doesn’t produce an asymbolic human. I am frustrated and embarrassed by colleagues who are eager to inflate the significance of their findings to feed the pop appetite for simple pseudo-explanations of complex mysteries. To the extent that they actually believe their own hype, I am afraid that they are showing themselves unwilling to engage in the serious scholarship that this problem demands. Neither human neuro-developmental genetics nor languages are this simple. For a variety of reasons – some spelled out in SS and some in recent papers – I consider the whole idea of specific genes associated with specific linguistic functions an absurdity.
Jakkolwiek niewykluczone są dalsze ciekawe odkrycia na tym polu, osobiście uważam, że temat FOXP2 jako ‘genu języka’ wyszumi się i ucichnie. ‘Królik z kapelusza’ to dobre sformułowanie. Oczywiście genetyczne korelaty naszych predyspozycji językowych są konieczne (nic za darmo!), jednak udawanie, że jedna wielka mutacja zamieniła niemą asymboliczną małpę w artystę słowa – to czysta fantazja. Proszę zauważyć, że FOXP2 wiąże się głównie z korelatami motorycznymi (gdzie Gramatyka Uniwersalna?) i wywiera anatomiczny wpływ głównie na jądra podstawne przodomózgowia (nie korę mózgową), a nawet jego uszkodzenie (jak np. w rodzinie KE) nie daje w rezultacie asymbolicznego człowieka. Jestem zasmucony i zażenowany skłonnością moich kolegów do sztucznego rozdmuchiwania doniosłości swych odkryć, po to tylko, by zaspokoić apetyt publiki na proste pseudowyjaśnienia skomplikowanych tajemnic. O ile naprawdę wierzą oni w swe sensacje, obawiam się, że jest to przejaw niechęci do podjęcia rzeczowego studium, jakiego wymaga ten problem. Ani ludzka genetyka neurologiczno-rozwojowa, ani języki, nie są aż tak proste. Z wielu różnych powodów – wymienionych częściowo w The Symbolic Species, a częściowo w nowych artykułach – uważam całą koncepcję konkretnych genów odpowiadających za konkretne funkcje językowe za absurd.
[SW] From an interview with a recognised neurobiologist: „Our first language always has the same location in one specific place – (…) it is recorded in the so-called Broca’s area. And the second language and all subsequent ones are as if crammed in other unoccupied places. That’s why it’s so difficult to recall the right word in the second or third language„.
When you browse through brain activations figures in your book, you invariably find the ventral frontal areas shaded… So, maybe language does literally live up this Broca’s area after all?
[SW] Z wywiadu z uznaną neurobiolog: „Pierwszy język ma taką samą lokalizację w jednym specyficznym miejscu – (…) zapisywany jest w tzw. ośrodku Broca. A drugi i każdy następny jest jak gdyby upchnięty w inne wolne miejsca. To właśnie dlatego tak trudno nam czasami przypomnieć sobie właściwe słowo w drugim czy trzecim języku.”[3]
Kiedy przejrzymy rysunki aktywacji mózgu w Pańskiej książce, za każdym razem stwierdzamy, że „zacieniowano” właśnie brzuszne okolice czołowe… A zatem, może język faktycznie mieszka w tej okolicy Broki?
Actually, Broca’s area may both be consistently associated with language processes and yet may ultimately be unnecessary for most of what is attributed to it – or, more accurately, it may not be essential. I recently heard a presentation of many cases with only mild transient aphasic symptoms following limited Broca’s area lesions. Cases like this have been around for over 100 years (dating back to Pierre Marie) and because of them there is still considerable controversy about the role of the third frontal convolution in language. Prominent neurologists in the past decades have argued that it is altogether a misnomer – some focusing instead on the motor strip, others on the insular cortex, others on deep white matter, and even some on basal ganglia under this region to explain Broca’s aphasia. Broca’s original case had a massive lesion that included the whole of the third frontal convolution as well as a large region of dorsal insular cortex, inferior supramarginal cortex, much deep white matter, and some putamen. That patient was described as only able to produce the syllable “tan.” It may both be the case that loss of Broca’s area is NOT devastating to language function AND that it is one of the most consistently activated regions in language processing shown my in vivo imaging. This seems contradictory only if we entertain an overly concrete way of thinking about the relationship between language processing and brain structure.
Tak naprawdę okolica Broki może być systematycznie aktywowana razem z procesami językowymi, a mimo to być w końcowym efekcie niepotrzebna dla większości przypisywanych jej funkcji – lub, dokładniej, nie być niezbędna. Słyszałem ostatnio prezentację wielu przypadków, gdzie symptomy afazji, które towarzyszyły ograniczonym lezjom okolicy Broki były jedynie lekkie i przejściowe. Tego typu przypadki znane są od ponad 100 lat (od Pierre’a Marie) i z ich powodu trwają kontrowersje nt. znaczenia trzeciej fałdy czołowej dla języka. Znani neurolodzy w poprzednich dziesięcioleciach utrzymywali, że nazwa jest w ogóle błędna – niektórzy aby wyjaśnić afazję Broki koncentrowali się w zamian na pasie ruchowym, inni na korze wyspy, jeszcze inni na głębokiej istocie białej, a nawet na zwojach podstawy położonych pod tą okolicą. Pacjent samego Broki miał potężną lezję zawierającą całą trzecią fałdę czołową, jak i duży obszar grzbietowej kory wyspy, mnieszej kory nadbrzeżnej, sporo głębokiej istoty białej i nieco skorupy. Opisy podają, że pacjent ten potrafił wypowiedzieć jedynie sylabę 'tan’. Może się okazać, że utrata okolicy Broki NIE sieje spustoszeń w języku, a MIMO TO jest to jedna z najczęściej aktywowanych okolic podczas przetwarzania języka rejestrowanego technikami in vivo[4]. Będzie to wyglądać na sprzeczność jedynie, jeśli przyjmiemy zbyt bezpośredni sposób myślenia o relacji między przetwarzaniem języka a strukturą mózgu.
The brain is organized according to a phylogenetically very old logic, language is quite new and unprecedented in phylogenetic terms, so-called language areas are not new “modules” plugged into an ape brain, like a new chip plugged into the mother board of your computer. These areas are only subtly modified versions of phylogenetically much older cortical regions (see next answer) that have come to serve in support of this odd sort of neural processing challenge. The point is this: Language is a function of the whole brain, even if some areas seem more critical than others for some aspects of this kind of information processing, and we should better ask how our ancient “brain logic” has broken down the language processing problem rather than assuming that “language logic” is “located” somewhere.
Mózg jest zorganizowany według filogenetycznie bardzo starej logiki, zaś język jest względnie nowy i bez precedensu w historii ewolucyjnej; tak zwane obszary językowe nie są nowymi ‘modułami’ podłączonymi do mózgu małpy, jak podłącza się nowy podzespół do płyty głównej komputera. Są one lekko zmodyfikowanymi wersjami filogenetycznie znacznie starszych obszarów kory (zobacz następną odpowiedź), którym przyszło zmagać się z obsługą tego niezwykłego rodzaju przetwarzania nerwowego. Puenta jest taka: język jest funkcją całego mózgu, nawet jeśli niektóre z obszarów są ważniejsze niż inne dla pewnych aspektów takiego przetwarzania informacji, zatem powinniśmy raczej pytać w jaki sposób nasza prastara ‘logika mózgu’ rozłożyła problem przetwarzania językowego na czynniki, zamiast zakładać, że ‘logika języka’ jest gdziekolwiek ‘umiejscowiona’.
Now what about this cortical area itself? Broca’s area is not one area, it is cytoarchitectonically and connectionally multiple, it has clear structural and connectional homologies with corresponding structures in primate brains in general (see next answer), and though it may be quite commonly activated and utilized in all sorts of language-mediated tasks (and symbolic-mnemonic tasks) it’s “function” is not linguistic per se. The neural signal processing it performs is just useful for many language tasks. The real question is not whether language is located or processed there, but rather what is the kind of information processing this region specializes in that language cognition utilizes?
A co jeśli chodzi o ten obszar kory jako taki? Okolica Broki nie jest jedną okolicą, jest cytoarchitektonicznie i połączeniowo wieloraka; ma wyraźne strukturalne i połączeniowe odpowiedniki w mózgach naczelnych w ogóle (zobacz następną odpowiedź) i choć może być zwykle aktywowana i używana we wszelkich typach zadań zapośredniczonych językowo (i symboliczno-pamięciowych), jej ‘funkcja’ nie jest językowa sensu stricte. Przetwarzanie sygnałów nerwowych, którego dokonuje, jest po prostu użyteczne w wielu zadaniach językowych. Prawdziwe pytanie brzmi nie, czy język jest tu umiejscowiony lub przetwarzany, ale, czym jest ten rodzaj przetwarzania informacji, w którym specjalizuje się ta okolica, a z którego korzystają procesy językowe.
[SW] Some claim directly that Broca is a unique human structures. You mention ‘homologies’ in other species…
[SW] Niektórzy twierdzą wprost, że Broka jest strukturą obecną wyłącznie u człowieka. Pan wspomina o odpowiednikach u innych gatunków…
My PhD research investigated the cytoarchitecture and traced the connectivity of the corresponding cortical region to Broca’s area in the macaque monkey brain. Before there were PET and fMRI data to refer to, these primate studies suggested a multi-tiered organization to this region of cortex (which led me to predict that Broca’s area so-called might be mapped to at least three neighboring cortical areas with different relevant connections). It was only later that in vivo imaging techniques began to demonstrate the parallels. In other words, the organization of distinctive activation patterns in human ventral frontal regions associated with different language processing tasks was laid out spatially just as the monkey brain data had predicted. For example, only the anterior portion of the monkey ventral prefrontal region has direct connections with auditory regions. This region was not generally included in strict definitions of Broca’s area which generally defined it as a premotor region. In vivo imaging studies consistently show that auditory-related language tasks differentially activate a corresponding rostral portion of the ventral prefrontal region. Monkey anatomy predicted the organization of human language processing in this region in ways that classic theory had missed! This homology is relevant, even though monkeys are incapable of language, and don’t even use this region to produce or control their vocalizations.
W mojej pracy doktorskiej badałem architekturę komórkową i śledziłem połączenia w regionie odpowiadającym okolicy Broki w mózgu makaka. Zanim jeszcze pojawiły się dane PET i fMRI, te badania mózgu małpy sugerowały wielowarstwową organizację tego obszaru kory (co skłoniło mnie do przypuszczeń, że tak zwana okolica Broki może być przydzielona do co najmniej trzech sąsiednich obszarów kory, mających różne pasujące połączenia). Dopiero później techniki in vivo zaczęły demonstrować analogie. Innymi słowy – organizacja poszczególnych wzorów aktywacji w brzusznych regionach czołowych podczas różnych zadań przetwarzania językowego u człowieka rozkładała się przestrzennie dokładnie w sposób, w jaki przewidywały to dane z mózgu małpy. Na przykład, jedynie przednia część brzusznego obszaru czołowego u małpy ma bezpośrednie połączenia z obszarami słuchowymi. Tego obszaru nie obejmowały ścisłe definicje regionu Broki, sytuujące go ogólnie w obszarze przedruchowym. Badania in vivo wykazują, iż zadania językowe związane ze słuchem aktywują odpowiednią część dziobową brzusznego obszaru przedczołowego. Anatomia małpy pozwalała przewidzieć organizację ludzkiego przetwarzania językowego w sposób, który nie był uchwytny dla teorii klasycznej! Ta homologia pozostaje adekwatna, mimo iż małpy nie są zdolne do komunikacji w języku i nawet nie używają tego obszaru by wytwarzać, czy kontrolować swoje wokalizacje.
[SW] Following this line – I guess a child with very early lesions to the so-called speech centres can just ‘switch the hemisphere’ (and you mention that there are people after early left hemispherectomy who can speak quite OK). But please imagine a child with congenital or very early bilateral damage to those regions – does s/he stand a chance?
[SW] Idąc tym tropem – zgaduję, że dziecko z bardzo wczesnymi lezjami tak zwanych okolic mowy może po prostu ‘przełączyć półkulę’ (zresztą wspominał Pan przypadki ludzi, którzy mimo wczesnego usunięcia lewej półkuli mózgowej są w stanie mówić w miarę dobrze). Proszę jednak wyobrazić sobie dziecko z wrodzonym lub bardzo wczesnym obustronnym uszkodzeniem tych okolic – czy będzie miało ono jakieś szanse?
It turns out that neither Broca’s nor Wernicke’s areas (so-called) are absolutely critical in early language acquisition (see reviews by Elizabeth Bates and colleagues) but early bilateral prefrontal-frontal damage can be devastating. One important implication is that the systems most essential for early language acquisition may not be so important for efficient language processing later in life. Where language “lives,” as you put it, may change quite a bit during development. Neurological substrate change during development should not be surprising since learning language and using a well honed language skill should not put the same demands on the same brain systems. As far as I can see the only reason this is counterintuitive to many is that it seems to run counter to expectations of an innate “language module” which ought to be one thing in one place for life.
Okazuje się, że (tak zwane) okolice Broki i Wernickego nie są absolutnie kluczowe we wczesnym nabywaniu języka (zajmowali się tym Elisabeth Bates i współpracownicy), natomiast wczesne obustronne uszkodzenia obszarów przedczołowo-czołowych potrafią być druzgocące. Implikacje są takie, że układy, które są najbardziej niezbędne we wczesnych fazach nabywania języka, mogą nie być istotne dla efektywnego przetwarzania językowego w późniejszym życiu. To, gdzie ‘mieszka’ język, by użyć tego sformułowania, może się całkiem poważnie zmieniać w trakcie rozwoju. Zmiany substratów neurologicznych podczas rozwoju nie powinny zaskakiwać, ponieważ uczenie się języka i korzystanie z dobrze opanowanej zdolności nie powinny nakładać tych samych wymagań na te same układy mózgowe. Jeżeli dla wielu jest to kontrintuicyjne, to, jak sądzę, tylko dlatego, że nie zgadza się z oczekiwaniami odnośnie wrodzonego ‘modułu językowego’, który powinien być jeden, w jednym miejscu, przez całe życie.
[SW] Speculating about language origins can be fun, but will we ever be able to come up with any compelling empirical proofs?
[SW] Spekulowanie na temat pochodzenia języka to fajna zabawa, ale czy kiedykolwiek będziemy w stanie znaleźć jakieś ostateczne dowody empiryczne?
Science isn’t about “proof” but there are many many sources of empirical indirect and “ circumstantial” evidence yet to be explored. It will be understood to better and better degrees of confidence as time goes on.
W nauce nie chodzi o ‘dowody’. Jest wiele źródeł empirycznych dowodów pośrednich i ‘poszlakowych’, które dopiero czekają na zgłębienie. W miarę upływu czasu będziemy je rozumieć z coraz większym stopniem dokładności.
[SW] Languages can evolve way faster than their human hosts; and you say it is our grammars that have adjusted themselves to fit our brains much more than vice versa. But what about creole languages that arise as if de novo, that is without any evolutionary history on their parts that would facilitate their acquisition? In such cases, isn’t there more on the hardware than the software side, so to speak?
[SW] Języki ewoluują o wiele szybciej niż ich nosiciele – ludzie; stwierdza Pan, że to nasze gramatyki dostosowały się, by pasować do mózgów, w znacznie większym stopniu niż mózgi do gramatyk. A co jeśli chodzi o języki kreolskie, które pojawiają się de novo, a więc nie mają za sobą żadnej przeszłości ewolucyjnej, która uczyniłaby je łatwymi do nabywania? Czy w takich przypadkach punkt ciężkości nie leży raczej po stronie ‘hardware’, niż ‘software’?
Because of time constraints, I must end without completing this answer, but there are some interesting approaches to this problem now being explored. Needless to say the “de novo” claim is where the assumptions hide. There are of course alternative approaches to the problem of the source of language structure. It is implicit in my approach to expect that much language structure is neither nature nor nurture in origin – because languages evolve with their own self-organizing dynamic. Not all language structure needs to be “designed” or “learned.” I have a couple of papers published that investigate these alternative (chapters in the recent edited volumes “Evolution and Learning” and “Language Evolution”). Some of the most insightful clues to how the transmission of a symbolic communication system could be self-organizing have recently come from simulation studies using computer models of language transmission. Simon Kirby, Jim Hurford, and Morten Christiansen, are some names associated with this work, but keep your eyes open for some upcoming papers of mine that take this to the next step. Indeed, I think I can show that – even if a miraculous mutation gave hominids a genetically encoded UG at some point in our evolutionary past – genes for an innate UG would quickly degrade in evolution to the point of little effect, replaced by a more distributed, more coevolutionary, less preformed mechanism!
Dokładna odpowiedź byłaby zbyt długa; obecnie istnieje kilka interesujących podejść badawczych do tego problemu. Jak nietrudno się domyślić, ukryte założenia spoczywają oczywiście w stwierdzeniu ‘de novo’. Istnieją rzecz jasna konkurencyjne teorie źródła struktury języka. Moje podejście sugeruje, że znaczna część struktury języka nie jest wynikiem ani natury, ani wychowania – ponieważ języki ewoluują zgodnie ze swą własną samoorganizującą dynamiką. Nie cała struktura języka musi być ‘zaprogramowana’ lub ‘nabyta’. Opublikowałem kilka artykułów badających tę alternatywę (rozdziały w ostatnich edycjach „Evolution and Learning” i „Language Evolution”). Jedne z najbardziej oświecających wskazówek odnośnie tego, jak przekaz komunikacji symbolicznej staje się samoorganizujący, pochodzą z ostatnich badań symulacyjnych z wykorzystaniem komputerowych modeli przekazywania języka. Zajmują się tym m.in. Simon Kirby, Jim Hurford i Morten Christiansen, jednak w najbliższym czasie można się spodziewać artykułów, w których próbuję uczynić krok dalej. Jestem przekonany, że mogę wykazać, iż nawet gdyby którymś momencie ewolucji jakaś cudowna mutacja dała hominidom w genetycznie zakodowaną Gramatykę Uniwersalną, geny programujące wrodzoną GU uległyby szybkiej degradacji i zostałyby zastąpione przez bardziej rozproszony, bardziej koewolucyjny i mniej zdeterminowany mechanizm!
[1] W rozdziale VIII swej książki, Deacon opisuje przypadkowe spotkanie z Hooverem – foką, która imitowała ludzką mowę [SW].
[2] Czyli datujące powstanie języka na ok. 50,000 lat wstecz [SW].
[3] „Mózg. Wywiad z prof. Małgorzatą Kossut”, w: Gazeta Wyborcza, Nr z 14 III 1998. Także: „Niecałe półtora kilograma galaretki. Z prof. M. Kossut rozmawiają Artur Włodarski i Sławomir Zagórski”, w: Gen Ciekawości. Prószyński i s-ka. Warszawa 2004, ss. 103-4
[4] Techniki nieinwazyjne, pozwalające na monitorowanie aktywności mózgu żywego organizmu, np. PET (Positron Emission Tomography) i fMRI (functional Magnetic Resonance Imaging). [SW]